W Czechach zakończyły się wybory prezydenckie. Dzięki zaangażowaniu obywateli tego kraju odnotowano rekordową 70,27 proc. frekwencję.
Przypomnijmy, że walkę o najwyższe stanowisko w kraju stoczyli: były premier Andrej Babisz oraz były dowódca wojskowy czeskiej armii i NATO Petr Pavel. To już zdecydowany koniec rządów drugiej kadencji Milosza Zemana, który zmagał się ostatnio z poważnymi problemami zdrowotnymi.
O godzinie 14 zamknięto lokale wyborcze i zaczęto zliczać głosy. Dla Czechów to ogromne przeżycie i emocje.
Na początku zliczono głosy z małych miejscowości, potem z większych miast. Najwcześniej podawane wyniki nie odzwierciedlały więc ostatecznego efektu.
Najnowsze analizy wskazują, że Andrej Babisz, zdobył 42,02 proc. poparcia, natomiast Petr Pavel 57,98 proc. (98 proc. przeliczonych głosów).
Kandydaci o potencjalnym zwycięstwie przeciwnika
Obaj kandydaci w publicznej debacie przedwyborczej przyznali, że uszanowaliby zwycięstwo przeciwnika.
– Publicznie oświadczyłbym, że Petr Pavel jest moim prezydentem i wezwałbym wszystkich, aby go szanowali i uważali go za swojego prezydenta – mówił Andrej Babisz.
Petr Pavel wygłosił podobne oświadczenie, dodając, że należy godzić się z tym, co niesie życie.
– Musimy pogodzić się z tym, że przynajmniej przez najbliższe pięć lat będziemy żyć w innej rzeczywistości. Tak po prostu jest i to nie jest koniec świata – stwierdził Petr Pavel.
Babisz o pomocy dla Polski
O Babiszu było ostatnio głośno również w kontekście naszego kraju. Polityk w czasie debaty telewizyjnej oświadczył, że nie zdecydowałby o wysłaniu czeskiej armii do Polski, gdyby ta padła ofiarą ataku. Wtedy byłemu premierowi zarzucono, że nie orientuje się w traktatach, na mocy których należy wypełniać konkretne zobowiązania sojusznicze.
– W żadnym przypadku nie wysyłałbym naszych dzieci na wojnę. Polska nie zostanie zaatakowana, musimy temu zapobiec – mówił Babisz, czym zaskoczył swojego konkurenta.
– Pan Babisz żyje chyba w innym świecie. Przystąpiliśmy do NATO, aby zapewnić pokój, ponieważ jest to najsilniejsza organizacja obronna. Zawsze, gdy ktoś jest atakowany, inni przychodzą mu z pomocą – przyznał Petr Pavel.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Burza po słowach Viktora Orbana ws. Ukrainy. Jest reakcja Kijowa
źródło: wp.pl / money.pl