źródło:

BanBye, Akcja Demokracja i George Soros. O co chodzi?

Serwis Banbye.com to prawicowa alternatywa dla YouTube. Portal powstał z myślą o tych internautach, którzy czują się wykluczeni z social mediów. Te, jak wiadomo, prowadzą nie od dzisiaj wyjątkowo dyskusyjną pod względem etycznym politykę wobec własnych użytkowników. A jak widzi sprawę Akcja Demokracja, która doprowadziła m.in. do zrzucenia z rowerka kanału wRealu24?

Aktywiści kojarzonej z opozycją demokratyczną organizacji pozarządowej upatrują w platformie BanBye zagrożenia. Liczne i skrupulatne, cyklicznie przeprowadzane zgłoszenia i zarzuty, z którymi mierzy się platforma to dzieło właśnie Akcji Demokracja. Za NGO stoi bowiem sam George Soros. Poważnie.

Nie ma miejsca dla BanBye?

Nie trudno zaobserwować, że tocząca się wojna przedwyborcza zaczyna dotykać niemal każdej sfery naszego życia. “Wszyscy jesteśmy żołnierzami” – chciałoby się rzec. Działania frontowe prowadzą wspomniane BanBye (obiecujący bezpieczną przystań wszystkim prawicowcom od sasa do lasa) oraz Akcja Demokracja, która podobnie jak platforma streamingowa, ma kosę z grupą trzymającą władzę, tylko że bardziej.

Akcji Demokracja zarzuca się m.in. finansowanie z zagranicy, np. od fundacji Compact, która zalicza się do międzynarodowej sieci OPEN. Na czele tej drugiej stoi organizacja MoveON. Jednym z jej sponsorów jest właśnie rzeczony George Soros, filantrop i spekulant, którego życiową ambicją jest technokratyzacja społeczeństwa, ale inaczej niż na modłę Putina i Xi Jinpinga. Sama Akcja Demokracja występuje otwarcie przeciwko pisowcom, organizując różne protesty, marsze i happeningi. Aktywiści AD doprowadzili do usunięcia kanału wRealu24 Marcina Roli z YouTube.

– To miejsce regularnego ataku na osoby przybyłe do Polski z Ukrainy, ataków o podłożu homofobicznym, rasistowskim i antysemickim oraz rozprzestrzeniania tzw. fake-newsów (fałszywych wiadomości)

– twierdzili wówczas aktywiści Akcji Demokracja.

W lipcu popularny kanał na dobre zniknął z yt. Powrócił jednak z całą mocą na platformę BanBye i od tamtej pory cała platforma stanowi sól w oku organizacji pozarządowej. Walka obydwu podmiotów zintesyfikowała się.

– Platforma streamingowa BanBye.com od premiery w grudniu zeszłego roku była atakowana już ponad 34 razy. Większość stanowiły ataki typu DDoS (rozproszona odmowa usługi), które polegają na tym, że atakujący wysyłają w krótkim czasie bardzo dużo żądań do naszych serwerów. Ponieważ każde żądanie staramy się obsłużyć, zbyt wielka ich ilość może spowodować przeciążenie serwerów, a wyniku tego czasową niedostępność stron 

– opowiada Paweł Kaczor, koordynator budowy platformy streamingowej BanBye.com.

Kto dokładnie stoi za atakami hakerskimi? Nie wiadomo. Sama Akcja Demokracja poprzestaje póki co tylko na zgłaszaniu strony i nie przyznaje się do hakowania.

– Stale propagują mowę nienawiści oraz produkuje komunikaty wprost zaczerpnięte z rosyjskiej propagandy (co stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa wewnętrznego Polski)

– utrzymują działacze organizacji pozarządowej.

– Nie jesteśmy zwolennikami cenzury i ograniczania wolności słowa. Jednak treści prezentowane na kanale Marcina Roli wRealu24 stanowią wprost zagrożenie dla atakowanych osób oraz stanowią naruszenie prawa i zasad, na których respektowanie twórcy umówili się z właścicielami i społecznością portalu. Wielokrotne, nagminne ich łamanie powinno skończyć się stałym banem

– przekonują członkowie Akcji Demokracja.

– Teraz planujemy kolejne działania. Z uwagi na to, że Marcin Rola zapowiedział przeniesienie telewizji na serwery OVHCloud, przekażemy odpowiedni raport do osób odpowiedzialnych za francuską firmę. Pozwoli to odciąć ostatnią głowę hydrze wRealu24

– zapowiadają aktywiści w jednym z komunikatów na oficjalnej stronie organizacji.

A może BanBye jest potrzebny?

Liczba użytkowników serwisu stale rośnie, a platforma może pochwalić się coraz większą liczbą twórców, którzy powołują do życia swoje własne kanały. Ruch rośnie, zdawałoby się wprost proporcjonalnie do krzyków wznoszonych przez aktywistów kojarzonych z opozycją demokratyczną.

– Polska platforma video BanBye powstała między innymi po to, aby niezależni, odważni dziennikarze, twórcy internetowi dostali przestrzeń do ocalenia prawdy historycznej, w duchu wartości patriotycznych, rodzinnych czy katolickich. Projekt powstaje tylko i wyłącznie z darowizn od indywidualnych darczyńców, z polskiego kapitału. Chcemy, aby służył do poszukiwania informacji, które często są tuszowane lub blokowane w innych mediach. (…) Filmy, które zamieszczają twórcy, są zabezpieczone przed usunięciem

– bronią się architekci projektu w sekcji poświęconej publicznej akcji „Broń prawdy”.

Należy w tym miejscu wspomnieć, że choć platforma przyciąga radykałów, niekiedy treści, na jakie możemy się tam natknąć, dalekie są od katolicko-narodowej otoczki. Na platformie udzielają się ateiści, niekiedy nawet lewicowcy przyciągnięci – co tu dużo mówić – bardzo profesjonalnie wykonanym układem strony i nienaganną estetyką. Co ciekawe, ideologiczni przeciwnicy twórców nie są narażeni na prześladowania i reperkusje.

– Można powiedzieć, że jesteśmy za wolnością słowa i kulturą słowa, mamy misję kształtowania społeczeństwa w poczuciu szanowania poglądów, wolności wypowiedzi, ale w zgodzie z prawem i kulturą słowa. Każdy może się wypowiedzieć, chcemy dać tę szansę, aby każdy był zrozumiany, lecz aby być zrozumiałym, należy się posługiwać zrozumiałym i pozbawionym grubiaństwa językiem. Wymagając owej kultury słowa, nie mamy na myśli cenzury w stylu tzw. mowy nienawiści. Tu nie chodzi o blokowanie odmiennego światopoglądu, ale o prozaiczne, w gruncie rzeczy, powstrzymywanie się od używania wulgaryzmów i inwektyw. Tylko tyle i aż tyle. Wierzymy, że tak jak lepiej żyje się ludziom w czystym środowisku, tak myśl brzmi doskonalej w „kulturze słowa”

– stwierdza techniczny koordynator projektu Paweł Kaczor.

– Gdyby nie zaangażowanie naszych darczyńców, ten projekt nigdy nie miałby szansy ujrzeć światła dziennego, a my już mamy co pokazać i prace od pewnego momentu idą zgodnie z planem. Czujemy wsparcie ludzi, którym zależy na wolności słowa w Internecie i na wolnych mediach. Na tym, aby mieć wybór i móc spoglądać na wiele spraw z różnych punktów widzenia po to, aby wyrobić sobie własne zdanie, a nie polegać na manipulacjach jakichś środowisk czy sił politycznych

– dodaje Kaczor.

Można odnieść wrażenie, że Akcja Demokracja traktuje BanBye jako element silnie zintegrowany z PiSem. Poza promowanym konserwatyzmem obyczajowym (z którego partia i przywódca słyną, ale na pokaz) próżno odszukać jakichkolwiek umizgów do pisowców. Jest za to dużo Konfederacji, narodowców, nie brakuje też uderzania w post-nacjonalistów z konkurencyjnych “Mediów Narodowych” Bąkiewicza. Przesadą byłoby stwierdzić, że BanBye odgrywa szczególnie ważną rolę w ogólnokrajowej rozgrywce politycznej. Widać jednak jak na dłoni ambicje czysto biznesowe i próbę stworzenia jakiejkolwiek alternatywy dla pokracznej i niesławnej pisowskiej “Albicli” czy gigantów BigTech z Doliny Krzemowej. Ale czy to źle?

ZOBACZ TAKŻE: Komitet Obrony Demokracji wygrał w sądzie z Jakimowiczem. Pieszczoch TVP musi teraz wysupłać kasę na Polski Czerwony Krzyż

źródło: BanBye

+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
Udostępnij:

Autor

Dariusz Kloch

Koneser dań serwowanych na ostro, najlepiej w okolicznym chińczyku. Zaciągnięty na ten świat w celu harówy za miskę ryżu w charakterze taniej siły roboczej.
Pasjonat sumiennej obserwacji cyrku wokół.

Zobacz również