Donald Tusk, lider opozycji demokratycznej w Polsce, od dłuższego czasu bezskutecznie apeluje do przywódcy o debatę. Kaczyński ma jednak dobrą pamięć i doskonale pamięta merytoryczny łomot, jaki otrzymał od Tuska przed kilkunastu laty.
Donald Tusk zabrał głos w mediach społecznościowych na temat debaty z prezesem Partii Kaczyńskim. Ten jednak wraz ze swoimi współpracownikami konsekwentnie odmawia wzięcia udziału w jakichkolwiek transparentnych dla obywateli rozmowach.
Donald Tusk apeluje o debatę
– Drogi Jarosławie, nie ma się co bać, nie ma się co wstydzić. Ze mną będzie po polsku. Godzinka debaty i po bólu
– stwierdził Tusk w nagraniu opublikowanym w poniedziałek na platformie X (dawniej Twitter).
Kaczyński rzecz jasna obawia się niekorzystnego dla siebie wyniku potencjalnej debaty. Przywódca przekonuje swój elektorat, że Donald Tusk nie jest dla niego godnym partnerem do rozmów. Zamiast tego, Kaczyński wykazuje chęć podjęcia dyskusji z… Manfredem Weberem, szefem Europejskiej Partii Ludowej, a więc następcą Donalda Tuska na tym stanowisku.
Partia oraz jej media utrzymują, że to właśnie Weber pociąga za sznurki i kontroluje rzekomo opozycję demokratyczną w Polsce. Jest to jednak oczywista propaganda. Weber w rozmowie z telewizją ZDF przyznał, że pisowcy znajdują się wśród tych, których EPL “będzie zwalczać”. Określił też ugrupowanie Kaczyńskiego jako “przeciwnika”. Nie ma jednak jakichkolwiek dowodów na to, że “grupa Webera” (propagandowe określenie używane przez pisowców, nawiązujące do Grupy Wagnera) odpowiada za sympatie polityczne kilku milionów Polaków sprzeciwiających się rządom grupy trzymającej władzę w Polsce.
ZOBACZ TEŻ: Z list KO wystartuje Sebastian Kościelnik. Tak, to on zderzył się z kolumną rządową Szydło
źródło: Medium społecznościowe X