Krasnodębski zaproponował, aby zlikwidować angielskie nazwy na lotniskach w Polsce. Eurodeputowanemu grupy trzymającej władzę nie w smak zapożyczenia takie jak “gate” czy “check-in”.
Europarlamentarzysta pisowców Krasnodębski wyraził dezaprobatę dla anglojęzycznych nazw na lotniskach. Polityk grupy trzymającej władzę chce wziąć przykład z francuskiej grupy Oser le francais (Odważ się na francuski). Francuzi od pewnego czasu otwarcie występują przeciwko instytucjom, które ich zdaniem nadużywają niepotrzebnych zapożyczeń z angielskiego.
Krasnodębski chce reformy na lotniskach
– A kiedy w Polsce zacznie być stosowana ustawa o ochronie języka polskiego? Kiedy znikną reklamy kaleczące język polski? A z lotnisk „gejty” i „czekiny”?
– napisał na Twitterze eurodeputowany PiS.
– Nazwałbym goscia kretynem, ale to zdaje sie z francuskiego. “Idiota” też odpada, bo z greki. Pozostaje jedynie, jakże swojsko brzmiący, wyrosły na tej ziemi, czy rzekł bym nawet z tej ziemi, taki nasz, rodzimy, znany od pradziejów, z dziada pradziada, miły i ze wszech miar pospolity “tępy ch$%j”
– komentuje jeden z internautów.
Przeczytaj również: Bąkiewicz i jego chłopcy nie mogą już nagrywać i promować pisowców. Ich przeciwnicy przejęli lokal
źródło: wiesci24