Maryla Rodowicz to prawdziwa ikona polskiej muzyki. Pomimo swoich 77 lat wciąż pozostaje aktywna zawodowo. Nie śpiewa jednak dla samej przyjemności, ale przede wszystkim ze względu na finanse.
Na stan swojego portfela Rodowicz skarżyła się już w poprzednich latach. Niedawno wokalistka wyznała, że musi pracować do końca swoich dni.
Marylę Rodowicz doskonale znamy za sprawą “Małgośki”, “Sing Sing”, czy “Kolorowych Jarmarków”. To tylko niektóre z tytułów, które kojarzą nam się z artystką nazywaną “królową polskiej piosenki”.
– To straszny czas dla artystów. Odłożona kupka pieniędzy kiedyś się skończy i za co będę żyć? Bez kasy, która z dnia na dzień topnieje? – mówiła Rodowicz w kwietniu 2020 r.
Piosenkarka nie ukrywała, że pandemia wpłynęła nie tylko na jej finanse, ale również samopoczucie.
– Scena i koncerty dają ogromną energię. Dzięki nim czuję, że oddycham i żyję. Bez tego umrę – wyjaśniała.
Kilka miesięcy później wyznała, że utrzymuje się jedynie za sprawą występów na scenie.
– Tyle zarobię, ile sobie wyśpiewam gardłem. Wcześniej nie narzekałam, bo kalendarz pękał w szwach, więc miałam regularny przypływ gotówki – mówiła w rozmowie z “Super Expressem”.
Rodowicz musi oszczędzać?
Rodowicz nie ukrywała, że kryzys nauczył ją, jak należy doceniać pieniądze, a przede wszystkim je oszczędzać. Dodała, że często odmawiała sobie zakupów zarówno zagranicznych, jak i krajowych. Musiała również sama gotować i robić tańsze zakupy.
Gwiazda przyznała również, że mocno odczuła skutki kryzysu gospodarczego.
– Odczuwam inflację i wzrost rachunków. Przecież ja mam samochód w leasingu. Miesięczna opłata wzrosła o jakieś 40 proc.! Na każdym kroku czuję podwyżki. Mam ogrzewanie na gaz, a ceny gazu wzrosły. Prądu też – narzekała Rodowicz.
– Luksus kosztuje. Jak chcemy wypoczywać w super luksusowych warunkach, to niestety, musimy za to słono zapłacić. A ja chętnie wzięłabym ze sobą dzieci. To już cztery bilety, które musiałabym kupić. Ja musiałabym lecieć w biznesklasie, już nie mam zdrowia studenckiego. A przecież nie posadzę dzieci w ekonomiku. Musiałyby lecieć w tej samej klasie, co ja. Do tego hotel dla tylu osób. To jest bardzo duży koszt – wymieniała w rozmowie z “Super Expressem”.
Po rozwodzie ze swoim mężem Rodowicz zostało zaledwie 13 mln zł, w tym willa w Konstancinie i dwa mieszkania w Krakowie. Do tego warto dorzucić działkę na Mazurach i oszczędności w wysokości 1 mln zł. Natomiast emerytura piosenkarki wynosi 1600 zł.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Ziobro przeciw Morawieckiemu: “To poważny błąd”. “My się nie damy, bo nie jesteśmy słabe chłopaki”
źródło: Onet / se.pl