Zboże z Ukrainy - polskracja.pl
źródło: fot. youtube/GrynFarma, protest rolników w Hrubieszowie - polskaracja.pl

Zboże z Ukrainy zalewa Polskę. Rolnicy zapowiedzieli protesty, a dr Daniel Alain Korona przedstawił propozycję ratunku

Zboże z Ukrainy pogłębiło chaos na rynku w Polsce. Ministerstwo rolnictwa przyzwyczaiło nas już do tego, że podejmuje działania opieszale i często bez rozmysłu. Rolnicy nie chcą czekać na myślicieli pod krawatami i zapowiadają protesty na drugą połowę stycznia.

Zboże z Ukrainy stanowiło główny powód, dla którego dr Daniel Alain Korona spotkał się z przedstawicielami resortu w celu omówienia ewenetualnych rozwiązań narastającego problemu. Czy ministerstwo posłucha byłego prezesa państwowej spółki Elewarr? Zwykli rolnicy już zaczynają ostrzyć kosy.

Protesty w Grajewie, w Nagłowicach i w Hrubieszowie, kolejne 17 stycznia. Rolnicy protestują przeciwko zalewowi zboża ukraińskiego – podał w sobotę portal propolski.pl. Na łamach serwisu ukazał się bowiem wywiad z byłym prezesem państwowego Elewarru.

Doktor Korona przez kilka lat odpowiadał za rozwój przedsiębiorstwa, lecz w wakacje ubiegłego roku decyzją resortu rolnictwa został odwołany ze stanowiska. Ekspert jako jeden z pierwszych alarmował wówczas o dużym imporcie do Polski ukraińskiego zboża, kosztem rzecz jasna polskich producentów. Tajemnicą “sukcesu” ukraińskiego zboża jest bowiem jego niska cena i niepohamowany (pomimo otwarcia korytarza na Morzu Czarnym) import, zarówno za sprawą transportu kolejowego, jak i tradycyjnego. To niepokoi polskich rolników, którzy czują się pokrzywdzeni przez rozkładające ręce, rzekomo bezradne Ministerstwo rolnictwa rozwoju i wsi.

Zboże z Ukrainy nadal zalewa Polskę

– Zboże ukraińskie obwinia się o spadek cen i niemożność sprzedaży. Problemem jest wysoka nadpodaż zbóż, która wynika z rekordowych tegorocznych zbiorów ponad 35 mln ton. Z kolei zapasów ubiegłorocznych – jak wynika z ostatniego pisma Ministra Rolnictwa z 10 stycznia br. do ZZR KORONA – jest ponad 7 mln ton. Import od 1 lipca do 1 stycznia według danych celnych wyniósł ponad 1,823 mln ton, w tym sporo z Ukrainy. A zatem zboże ukraińskie jest tylko jednym z elementów tej nadpodaży, elementem, który pogłębia dramat

– wskazuje dr Daniel Alain Korona w rozmowie z portalem propolski.pl.

Były prezes Elewarru, a obecnie reprezentant Związku Zawodowego Rolnictwa “Korona” dodaje, że polskie zboże przegrywa na rynkach z ukraińską i rosyjską konkurencją. To spowodowało zanik eksportu.

– Dodatkowo ceny ogólnoświatowe spadały, powodując spadek cen także w Polsce, a tym samym i wyczekiwanie kupujących, spodziewających się jeszcze niższych cen. Podobnie jest z rzepakiem przy zbiorach 3,6-3,8 mln ton, imporcie wynoszącym obecnie już ponad 0,6 mln ton (od lipca), spożyciu krajowemu rzędu 3,2 mln ton oraz marnym eksporcie. Wszystkie te dane oznaczają, że występuje głęboka nierównowaga, nadpodaży na rynku

– informuje Korona.

Znawca rynku uważa, że samo zahamowanie importu zbóż z Ukrainy nie rozwiąże natychmiast problemu. Z pewnością jednak taka decyzja przyczyniłaby się do uspokojenia rolników. Korona rozwiewa jednak pewien optymizm:

– Nadmienić należy, że w ostatnich tygodniach nastąpił znaczący spadek importu. W pierwszym tygodniu nowego roku zaimportowano poniżej 5 tys. ton rzepaku i ok. 28 tys. ton zbóż. Spadek importu następuje od ok. 11 grudnia. Moim zdaniem na spadek importu wpłynęły: okres świąteczny, zapchanie niektórych magazynów oraz spadek opłacalności importu, w związku ze spadkiem cen w Polsce. Nie można jeszcze przesądzić, czy to trwała tendencja, ale warto ten fakt odnotować

– mówi w rozmowie z portalem.

Kowalczyk obiecywał wzrost cen

Jeszcze w czerwcu minister rolnictwa Kowalczyk uspokajał krajowych producentów, że ceny zbóż wzrosną. Dr Daniel Alain Korona uważa, że wicepremier prorokował nieroztropnie.

– Pomylił się, ale nie on jeden, także analitycy bankowi Credit Agricole czy Prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych (odnośnie rzepaku). Gdy byłem prezesem Elewarru i dziennikarze pytali mnie o prognozy cenowe, zawsze się zastrzegałem, że rynek jest nieprzewidywalny i że moja prognoza może okazać się błędna. Ponadto nie da się nie zauważyć, ze jest problem z cenami podawanymi przez resort rolnictwa

– zauważa Korona.

Kowalczyk jeszcze niedawno twierdził, że niekontrolowany napływ zboża z Ukrainy ustał. Według byłego prezesa Elewarru, wicepremier miał na myśli tzw. “zboże techniczne”.

– Jak nas poinformowało 30 grudnia Ministerstwo Rolnictwa, nie ma kontroli fitosanitarnej zboża importowego przeznaczanego na cele konsumpcyjne czy paszowe. Kontroli podlega jedynie to przeznaczone na siew. Ministerstwo powołuje się na przepisy unijne, ale z całym szacunkiem – chodzi o zdrowie naszych obywateli, a zatem nieważne, co mówi Unia. Mamy prawo wprowadzać kontrole importowanego zboża na granicy, co by opóźniało, a tym samym zmniejszyło import. Ale być może mamy do czynienia z pewnymi nieporozumieniami, w związku z faktem, że różne zboża podlegają kontroli różnych instytucji – mówi Korona.

Rolnicy tracą przez UE i zwlekanie resortu?

Poszkodowani producenci oraz organizacje rolnicze pytają, kiedy ukraińskie pszenica, kukurydza i rzepak z powrotem będą podlegać opłatom granicznym. Produkty z Ukrainy zostały bowiem zwolnione z ceł przez Unię Europejską na mocy układu stowarzyszeniowego Wspólnoty z Ukrainą.

– Ministerstwo Rolnictwo co prawda zgłosiło Komisji fakt zdestabilizowania rynku przez zboże ukraińskie, ale – jak ujawnił komisarz Janusz Wojciechowski – uczyniło to teraz, podczas gdy problem występuje od wielu miesięcy. Zatem prawdopodobnie dopiero od 4 czerwca w świetle rozporządzenia unijnego zostaną przywrócone cła, ale tylko na pszenicę, gdyż zgodnie z układem stowarzyszeniowym pomiędzy Unią Europejską a Ukrainą kukurydza i rzepak będą nadal zwolnione. Przepisy unijne znacznie nas ograniczają i ubezwłasnowolniają w zakresie ochrony naszego rynku. To przewrotna część naszej przynależności do UE, o której zazwyczaj media rządowe czy opozycyjne nie wspominają. Widać tylko pieniądze, które niby otrzymujemy, ale nie pokazuje się co w zamian

– wyjaśnia reprezentant ZZR “Korona”.

Niektórzy rolnicy alarmują, że kłopotliwe nie są już wyłącznie same ceny, ale sama możliwość sprzedaży towaru.

– Padają głosy, aby spółki Krajowej Grupy Spożywczej, w tym Elewarr, prowadziły coś w rodzaju skupu interwencyjnego

– dowiadujemy się z artykułu propolski.pl.

– Z mojej wiedzy wynika, że Elewarr wciąż kupuje zboże, a zatem twierdzenia o niemożności sprzedaży są przesadzone, choć niektóre firmy mogą już nie skupować. Gdy wskazuje się jednak punkty skupujące, słychać odpowiedź: „Ale po jakiej cenie?”. A zatem mieliśmy do czynienia ze zjawiskiem tzw. rozmijających się oczekiwań kupujących i sprzedających odnośnie ceny. To rozmijanie było na tyle istotne, że nie osiągało się kompromisu cenowego. Brakowało wówczas sprzedaży, a w warunkach rynku otwartego stwarzało to furtkę dla importu tańszego zboża, jeżeli takowe występowało. Już na początku żniw mówiłem publicznie, że lepszy wróbel w garści, bo chytry dwa razy traci. Niestety niektórzy nie zastosowali się do tej maksymy i sądzili, że będzie tak jak rok czy dwa lata temu. Ale w Elewarrze mieliśmy takie powiedzenie, że każdy rok jest inny. Dziś cena zbóż i rzepaku jest znacznie niższa niż z okresu żniw. Ale czas robi swoje i część rolników jest zmuszona różnymi okolicznościami do zweryfikowania oczekiwań i sprzedaży swoich towarów, bo będą potrzebowali środków na kupno nawozów

– ustosunkowuje się do powyższego Korona.

Korona wychodzi ze swoją propozycją

Dr Daniel Alain Korona wziął 29 grudnia udział w spotkaniu z resortem rolnictwa. Ekspert zaproponował, aby ministerstwo postawiło na zwiększenie rezerw strategicznych zbóż. Wówczas państwowa interwencja mogłaby uratować rolników oraz ich produkcję.

– Rezerwy strategiczne są na wyższym poziomie niż w czasach rządów PSL, ale wciąż pozostają niskie. RARS mógłby zwiększyć poziom, kupując zboże od Elewarru, a ten z kolei miałby środki na skup od rolników. Po drugie, tzw. dopłaty eksportowe do zbóż, z tym że eksportem musiałyby się zająć firmy państwowe, takie jak Elewarr, po to aby przypadkowo nie finansować eksportu ukraińskiego zboża. To zdynamizowałoby rynek, stworzyłoby stosowny popyt i podtrzymałoby ceny skupowe

– opisuje swoją propozycję były prezes Elewarru.

Jak się okazuje, minister odniósł się do postulatów przychylnie. Korona nie ukrywa jednak, że poprzednie obietnice resortu oraz brak ich realizacji nakazują podchodzić z rezerwą do wczesnych komunikatów ministerstwa.

– Obiecał postawić temat dopłat eksportowych na forum Rady Ministrów Rolnictwa UE, które odbędzie się 30 stycznia. Sytuacja na rynku zbóż i rzepaku jest bardzo trudna. Na razie czekamy na oficjalną odpowiedź ws. zgłoszonych postulatów przez ZZR KORONA. Mam nadzieję, że tym razem będzie to odpowiedź merytoryczna, a nie kilkunastostronicowe odpowiedzi o wszystkim – czyli rozmywające temat – z których nic nie wynika, jak to ministerstwo ma w swoim zwyczaju

– ocenia dr Daniel Alain Korona.

źródło: propolski

+1
2
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
Udostępnij:

Autor

Dariusz Kloch

Koneser dań serwowanych na ostro, najlepiej w okolicznym chińczyku. Zaciągnięty na ten świat w celu harówy za miskę ryżu w charakterze taniej siły roboczej.
Pasjonat sumiennej obserwacji cyrku wokół.

Zobacz również