Konflikt wewnątrz obozu władzy. Terlecki: Możemy zyskać 1 procent, ale Kaczyński ma inne zdanie niż ja

Ryszard Terlecki, jeden z najbliższych współpracowników szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego jest przekonany, że ugrupowanie koalicyjne ze Zbigniewem Ziobro na czele staje się “coraz większym obciążeniem” dla Partii, która – według polityka – w najbliższych wyborach powinna wystartować bez ludzi Ziobry.

Sejm podczas posiedzenia z 8 lutego odrzucił wszystkie senackie poprawki do ustawy o Sądzie Najwyższym (SN). Zbigniew Ziobro, prokurator generalny i koalicjant PiS stwierdził, że jest to “zły dzień”, ponieważ – jak twierdził – ustawa o SN została “wyszantażowana przez Unię Europejską”.

Terlecki: To zły dzień dla nas

O opinię w tej sprawie został zapytany szef klubu PiS Ryszard Terlecki. Ten jednak przekierował dyskusję na inne tematy, skupiając się na omówieniu konfliktów wewnętrznych, jakie toczą ekipę rządzącą.

– To przede wszystkim zły dzień dla nas, bo jednak wewnętrzny koalicjant, który właściwie nie jest koalicjantem, bo przecież ta ekipa kandydowała z naszych list i potem się zaczęła uniezależniać, jest obciążeniem coraz większym

– wskazał polityk.

Podkreśla, że jest zwolennikiem zastosowania wobec ludzi Ziobry “radykalnych rozwiązań”, czyli niewzięcia na listy koalicjantów z ugrupowania Ziobry. Zaznacza jednak, że jego zdanie w Partii jest “odosobnione”. Różni się tutaj z Jarosławem Kaczyńskim.

– [Kaczyński uważa, że – red.] jednak powinniśmy razem pójść do wyborów.

– wyjaśnia szef klubu PiS.

Jest przekonany, że wykluczenie ludzi Ziobry z list PiS mogłoby oznaczać utratę 0,5 proc. poparcia dla obozu władzy, ale – jak twierdzi – ich brak mógłby PiSowi przysporzyć “jakiś procencik”, gdyby wyborcy “zobaczyli, że ich nie ma”. Podkreśla jednak, że dzisiaj trudno jest szacować, jaki wpływ na notowane poparcie miałoby ewentualne wyrzucenie ludzi Ziobry z koalicji rządowej. Terlecki zaznacza, że w Partii będzie wspierał pogląd o niedopuszczeniu ludzi Ziobry na listy wyborcze.