Henryk Kowalczyk - polskaracja.pl
źródło: fot. youtube/Polska Agencja Prasowa

Henryk Kowalczyk narobił smrodu i zapłacił głową za to, co zrobił z rolnictwem w Polsce

Henryk Kowalczyk uciekł w środę ze stanowiska ministra rolnictwa. Wicepremier ma jednak spory tupet, bo z rządu na razie czmychać nie zamierza.

Były już minister rolnictwa Henryk Kowalczyk przestaje okupować fotel szefa resortu. Swoją decyzję o odejściu ogłosił w środę podczas konferencji prasowej. Według pogłosek, dymisja Kowalczyka ma być “gestem pojednania” Partii w kierunku protestujących rolników.

Henryk Kowalczyk złożył dymisję

Polskie rolnictwo przeżywa największy kryzys od dekad. Rolnicy nie są w stanie sprzedać swoich plonów, pogłowie trzody chlewnej zmniejsza się z roku na rok, a tańsze (oraz taniej produkowane) towary zza wschodniej granicy powoli eliminują krajowych producentów. W tej sytuacji Kowalczyk potrafił składać kolejne obietnice, których resort nie dotrzymywał i… nigdy nie miał w planach zrealizować.

Protesty rolników, którzy błagali Kowalczyka o interwencję w sprawie niekontrolowanego napływu ukraińskiego zboża zdaje się odniosły pewien skutek – grupa trzymająca władzę pojęła po kilku miesiącach, że elektorat wiejski staje się coraz bardziej negatywnie nastawiony do rządu w Warszawie.

– Może na Nowogrodzkiej tego nie widać, ale nie da się prowadzić kampanii w regionach, kiedy na każdym targowisku trafi się jakiś rolnik, który jest co najmniej nieprzychylnie nastawiony

– wskazuje Newsweek.

Rolnicy oszukani przez Kowalczyka?

Rolnicy pamiętają, jak minister Kowalczyk w czerwcu 2022 r. wzywał ich, by nie sprzedawali zboża i twierdził, że “w przyszłym półroczu ceny mogą być tylko wyższe”.

Wirtualna Polska wskazała że władza PiS była świadoma narastającego problemu w rolnictwie, czego dowodzi list Kowalczyka z 19 stycznia 2023 r., do ministra rozwoju i technologii Waldemara Budy. To on formalnie był osobą odpowiedzialną za wystąpienie do Komisji Europejskiej z wnioskiem o przywrócenie ceł na polsko-ukraińskiej granicy, czego zresztą oczekiwał w piśmie szef resortu rolnictwa. Kowalczyk proponował Budzie skierowanie pisma m.in. do Janusza Wojciechowskiego (PiS), komisarza UE ds. rolnictwa.

Jak ustaliła Wirtualna Polska, resort kierowany przez Waldemara Budę nigdy nie odpowiedział na pismo ministra rolnictwa, sprawa tymczasowo przycichła, a władza kontynuowała sposób działania z ostatnich miesięcy – grę na przeczekanie problemu. Była ona dobrze widoczna już w czerwcu 2022 roku, kiedy lider PO Donald Tusk ostrzegał władze przed poważnymi konsekwencjami niekontrolowanego wwozu ukraińskiego zboża na teren naszego kraju. Wówczas politycy PiS zbywali te uwagi, oskarżając ich autora o “próbę wywołania konfliktów” oraz “budzenia najgorszych instynktów”. Autor ww. słów, rzecznik rządu Piotr Müller twierdził nawet, że “już teraz zaczęła wykorzystywać to rosyjska propaganda”. Rzecznik władzy oceniał, że “ukraiński eksport nie zaszkodzi polskim rolnikom”.

ZOBACZ TEŻ: Wicepremier Henryk Kowalczyk to mistrz obiecanek-cacanek. Oszukana Wieś i ZZR “Korona” tracą cierpliwość

źródło: Newsweek

+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
Udostępnij:

Autor

Dariusz Kloch

Koneser dań serwowanych na ostro, najlepiej w okolicznym chińczyku. Zaciągnięty na ten świat w celu harówy za miskę ryżu w charakterze taniej siły roboczej.
Pasjonat sumiennej obserwacji cyrku wokół.

Zobacz również