Gruzja przeżywa obecnie największy zryw obywatelski od kilku lat. We wtorkową noc ulicami Tbilisi przeszły tłumy protestujących. Demonstracje wyrażały sprzeciw wobec głośnej ustawy o “transparentności i zagranicznych wpływach”, którą forsowała władza. Prezydent kraju zastrzega, że nie podpisze dokumentu.
Ustawa o “transparentności i zagranicznych wpływach” została przyjęta przez gruziński parlament. Według nowego prawa każda organizacja działająca na terenie Gruzji, która otrzymuje więcej niż 20 procent finansowania z zagranicznych ośrodków, musi być oznaczona jako “zagraniczny agent”.
Pomimo zapewnień prezydent Salome Zurabiszwili, że nie podpisze ustawy, w stolicy kraju wybuchły protesty. W czasie obywatelskiego zrywu zatrzymano 66 osób.
Gruzja zmusiła swoje władze do odwrotu
Demonstranci opanowali aleję Rustawelego, gdzie znajduję się parlament. Internet obiegły nagrania, na których widać jak Gruzini próbują wybić okna siedziby władzy i ścierają się z policją. Wobec protestujących służby użyły gazu łzawiącego i armatek wodnych.
Opór społeczeństwa przyniósł skutek. Partia rządząca Gruzińskie Marzenie wycofuje się z ustawy o “agentach zagranicznych”. W komunikacie podkreślono, że rząd “bezwarunkowo wycofuje się z ustawy, którą poparto bez żadnych zastrzeżeń”. Dodano, że nie należy eskalować podziałów w Gruzji.
źródło: Donald.pl