Ekoaktywiści namiętnie praktykują przyklejanie się do różnych miejsc, po to by “walczyć ze zmianami klimatu”. Tym razem nie wszystko poszło po ich myśli, bowiem nikt nie zwrócił na nich uwagi.
Obsługa zlekceważyła kolejną prowokację i poszła sobie do domu. Ekoaktywiści zostali sami i w dodatku po ciemku. Happening miał miejsce w niemieckim Wolfsburgu, gdzie aktywiści protestowali przeciwko korzystaniu z paliw kopalnych przez koncern Volkswagena.
Obsługa “olała” aktywistów i poszła do domu
Obsługa nic sobie nie robiąc z całej akcji poszła do domu zostawiając ekologów ze zgaszonym światłem. Najprawdopodobniej wydawało im się, że pracownicy będą z nimi rozmawiać, prosić o coś lub donosić im jedzenie. Tak się jednak nie stało. Nikt się nimi nie zainteresował.
Aktywiści transmitowali swoje działania w internecie. Nie ukrywali oburzenia z racji tego, że wyłączono im ogrzewanie i światło. Czasami wpadali jedynie do nich ochroniarze, by sprawdzić, czy wszystko jest w porządku.
Ekoszaleńcy poddali się po 42 godzinach, ponieważ zaczęły puchnąć im ręce. Na miejsce wezwano lekarzy, którzy stwierdzili ryzyko powstania niebezpiecznych zakrzepów.
Getting ready for first night of sleep inside the Porsche Pavillion @Autostadt to demand @VW to eventually act to decarbonise the transport sector. 5/ pic.twitter.com/0nSiWYtMvU
— gianluca grimalda (@GGrimalda) October 19, 2022
These are our demands to the Volkswagen CEO, adapted from our general demands. (1) support introduction of speed limits on German motorways; (2) condone bonds held by @VW from Global South; (3) declare infeasibility of 1.5 goal 6/ pic.twitter.com/LaPLFFiI4I
— gianluca grimalda (@GGrimalda) October 20, 2022
źródło: Twitter / nczas