Artur Dziambor narzeka na prawybory w Nowej Nadziei - polskaracja.pl
źródło: fot. youtube/RMF24/TGF11

Artur Dziambor poważnie skrytykował Nową Nadzieję i to, co się tam dzieje: Prawybory na pełnym Putinie

Artur Dziambor nie ma najlepszego zdania o trwających prawyborach Nowej Nadziei. Lider wchodzącego w skład Konfederacji ugrupowania Wolnościowcy stwierdził, że po licznych fałszerstwach, skargach, nieprawidłowościach i skandalach nie można poważnie traktować prawyborów.

Choć prawybory “na jedynkę” w Nowej Nadziei nadal trwają, część polityków Konfederacji jawnie je bojkotuje. Artur Dziambor, nawiązując do wydarzeń z Legnicy oraz unieważnienia tamtejszej rozgrywki prawyborczej, porównał organizację prawyborów do standardów putinowskich.

Wybory na pełnym Putinie

– Kończy się ta procedura prawyborów w ten weekend. Ona kończy się w atmosferze skandalu. To, co się stało w Legnicy, to, co się stało w Krakowie, co działo się w Gdyni, to są rzeczy absolutnie kasujące te prawybory jako cokolwiek poważnego

– mówił szef Wolnościowców w audycji Mazurka.

To się nazywają prawybory “na pełnym Putinie”. W Donbasie również odbyło się takie głosowanie, gdzie obywatele Ukrainy mogli wziąć udział i zdecydować, czy oni chcą być Rosją, czy Ukrainą. Byli zachęcani przez uzbrojonych żołnierzy rosyjskich, żeby wzięli udział i nawet byli tacy śmiałkowie, którzy zagłosowali, że jednak Ukraina, a nie Rosja. To było prawdziwe bohaterstwo, ale to była mniejszość

– przytoczył Artur Dziambor.

Poseł Konfederacji dodaje, że prawybory nie powinny się odbyć w ogóle. Wcześniej ustalenia miały być kompletnie inne.

– Ja mam pretensje o to, że w ogóle do tego doszło, że w ten sposób one (prawybory) się dzieją. Mieliśmy pewne umowy między sobą, mieliśmy np. uchwałę wewnętrzną, podjętą 2 lata temu o tym, że posłowie są liderami list w następnych wyborach i to zostało unieważnione, chociaż nie miało prawa być unieważnione. Tam było napisane wprost, że to jest gwarancja

– wskazywał poseł w rozmowie z Mazurkiem.

“Mogę wrócić do swojego zawodu”

Czy Artur Dziambor pomimo trwającego konfliktu z kolegami z klubu poselskiego wierzy w to, że wystartuje z list Konfederacji? Sam zainteresowany ma wielki żal do swoich kumpli. Jest też przygotowany na scenariusz, w którym opuszcza Sejm i wraca do zawodu nauczyciela języka angielskiego.

– Wierzę, że jest jeszcze szansa na porozumienie, natomiast wiem doskonale, na co się koledzy beze mnie umówili. Na to, że rozdzielają sobie Konfederację

– utyskiwał.

Mazurek ciągnął swojego gościa za język i próbował skojarzyć z grupą trzymającą władzę. Artur Dziambor jednak stanowczo zaprotestował i dał do zrozumienia, że nie po drodze mu z PiS.

– Nie jest to możliwe. Ja jestem wolnorynkowcem, więc w ogóle nie spoglądam jakimkolwiek dobrym okiem na partie, które nie mają tego wolnorynkowego rysu. Nigdy z PiS. Z Platformą Obywatelską mam dokładnie to samo. Ona staje się partią lewicującą albo przynajmniej centrolewicującą

– mówił poseł Konfederacji.

– Mogę zostać sam, to się zdarza. Jestem gotowy też na to, żeby opuścić Sejm i wrócić do swojego zawodu. Ja bardzo lubiłem swój zawód. Jestem nauczycielem i bardzo dobrze się czułem w tym zawodzie. Oczywiście polityka jest pewną pasją, ale politykiem się bywa, a nie jest i nie można nim być za wszelką cenę

– oświadczył na koniec.

ZOBACZ TEŻ: Prawybory partii Nowa Nadzieja sfałszowane i unieważnione, a wyborcy zapłacili i wierzyli. Interweniował Sławomir Mentzen

źródło: RMF24

+1
0
+1
3
+1
0
+1
1
+1
1
+1
2
Udostępnij:

Autor

Dariusz Kloch

Koneser dań serwowanych na ostro, najlepiej w okolicznym chińczyku. Zaciągnięty na ten świat w celu harówy za miskę ryżu w charakterze taniej siły roboczej.
Pasjonat sumiennej obserwacji cyrku wokół.

Zobacz również