Morawiecki przez wiele miesięcy utrzymywał, że już niedługo, już za momencik Polska osłoni się przed kryzysem i obroni przed potencjalnie większymi zagrożeniami. Jak się jednak okazuje, szef rządu w Warszawie ostrzega przed nową falą zapaści ekonomicznej.
Morawiecki pojechał w poniedziałek do Dobieszowic, wsi położonej w województwie śląskim. Podczas konferencji prasowej współpracownik Kaczyńskiego niechcący przyznał, że nadciąga wielki kryzys.
Morawiecki wygadał się
– Każda gmina i każdy człowiek jest dla nas tak samo ważny. Chcemy, żeby każdy region miał równe szanse na ściągniecie inwestorów do siebie, a nie da się tego zrobić z dziurawymi drogami
– przekonywał premier.
– Naprawiliśmy finanse publiczne i z każdym rokiem przeznaczamy ogromne środki na realizację zadań lokalnych. Będziemy dalej realizowali nasze inwestycje w całej Polsce, bo dla nas nie ma Polski A, B czy C
– zapewniał współpracownik Kaczyńskiego.
W pewnym momencie Morawiecki nieostrożnie napomknął o “kolejnej fali kryzysu”.
– Chcemy wyrównywać szanse, by młodzi ludzie mieli miejsca pracy, a lokalni przedsiębiorcy – zlecenia od samorządów. Choć zbliża się widmo kolejnej fali kryzysu, to my planujemy i realizujemy inwestycje, bo wiemy, że to najlepsza droga do wyjścia z kryzysu
– twierdził premier rządu PiS.
Komentatorzy zwracają uwagę, że partyjny przekaz dzień w dzień utrzymuje wyborców w przekonaniu, że kryzysu nie ma. Nagle okazuje się, że sam premier wyraźnie sugeruje, iż ten jest, a co więcej – zbliża się jego następna, destrukcyjna dla gospodarki odsłona.
źródło: wiesci24.pl