W niedzielę media obiegła dramatyczna informacja o zaginięciu małej łodzi podwodnej, którą turyści popłynęli oglądać wrak Titanica. Znajduje się on na głębokości 3800 metrów.
Pomimo szeroko zakrojonej akcji poszukiwawczej maszyny do tej pory nie udało się odnaleźć. Od samego początku mówiono, że załodze tlenu starczy jedynie na 96 godzin. Niestety teraz minęła godzina zero. Na łodzi podwodnej Titan najprawdopodobniej skończył się już tlen. Dotychczasowe działania ekip ratunkowych nie przyniosły żadnego efektu. Logika podpowiada, że jest mało prawdopodobne, by załoga zdołała przeżyć. Służby ratunkowe nie zaprzestają jednak poszukiwań i liczą na pozytywny finał całej historii. Na miejsce przybywają bowiem kolejne statki i jednostki, m.in. Victor 6000, który jest podwodnym robotem wykorzystywanym do tego typu akcji.
Załoga ma większe szanse, by przetrwać?
Guillermo Soehnlein, współzałożyciel firmy OceanGate jest zdania, że nie wszystko jeszcze stracone, a załoga może mieć większe szanse na przetrwanie, niż by się mogło wydawać.
– Jestem przekonany, że okno czasowe dla ratowania załogi Titana jest większe, niż uważa większość ludzi – powiedział.
Jako argument podał obecność na pokładzie szefa firmy Stocktona Rush’a, który doskonale wie, jak należy wydłużyć czas wykorzystania zapasów tlenu.
– Jestem pewien, że Stockton i reszta załogi już (parę) dni temu zdali sobie sprawę, że najlepszą rzeczą, jaką mogą zrobić, by zapewnić sobie ratunek, jest przedłużenie (czasu wykorzystania) tych zapasów (tlenu) poprzez relaksowanie się tak bardzo, jak to możliwe – podkreślił Soehnlein w rozmowie z “Washington Post”.
Na pokładzie małej łodzi znajduje się pięć osób: brytyjski miliarder i podróżnik Hamish Harding, pochodzący z jednej z najbogatszych pakistańskich rodzin Shahzada Dawood i jego syn Suleman, współzałożyciel OceanGate Stockton Rush, a także francuski nurek Paul-Henry Nargeolet.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Potężny wybuch gazu w Paryżu. Jest wielu rannych, strażacy wciąż pracują
źródło: Washington Post / Onet