Wiedźmin - polskaracja.pl
źródło: fot. youtube/ KAPITAN BOMBA - kanał oficjalny/Netflix

Wiedźmin Netfliksa to abominacja i splunięcie w twarz literaturze. To najgorsza produkcja w historii platformy streamingowej

Wiedźmin: Rodowód Krwi od Netfliksa zdaje się być produktem stworzonym niemal całkowicie w oparciu o algorytm. Mamy tutaj bowiem wszystko. Poza kunsztem reżyserskim, grą aktorską i europejskim duchem literackiego pierwowzoru.

Wiedźmin: Rodowód Krwi przypomina zupę, do której wrzucono wszystkie składniki znalezione w supermarkecie. Brak dobrego smaku i kulinarnego wyczucia nie nagradza nawet niezamierzony komizm, którym często z braku laku zadowalają się widzowie poszukujący gniotów do obejrzenia przy wieczornym browarze. Trudno odnaleźć bowiem przyjemność w wysłuchiwaniu drętwych, żenujących dialogów, które zostały skomponowane z przeterminowanego gulaszu produkcji klasy Z. Tutaj nie zagrały nawet skrzypce w postaci choreografii walk czy muzyki. Tutaj rolę przewodnią niby ma odgrywać ideologia woke, ale i ta schodzi na drugi plan, przygnieciona ciężarem absolutnego beztalencia netfliksowych wyrobników. Kiedyś, za czasów słusznie minionych, propaganda musiała być bowiem atrakcyjna, by przemówić do mas.

Wiedźmin Netfliksa to produkt

Kiedy w grudniu 2019 pojawił się pierwszy sezon z Henrym Cavillem, już wówczas widać było niedociągnięcia warsztatowe oraz pewien niepokojący trend. Dziwnie podana, eksperymentująca z chronologią wydarzeń opowieść stanowiła pretekst do rzucenia Geralta na dalszy plan. Zabójca potworów został niejako zredukowany do burczącego, rzucającego bluzgami modela w białej peruce i o posągowej aparycji antycznego herosa. Dyskretne erotyczne fantazje, które podyktowały mało oryginalną decyzję castingową producent wykonawczej Lauren Schmidt Hissrich okazały się być jednak marketingowym strzałem w dziesiątkę. Piękny Cavill, stanowiący tło dla nudnych perypetii Yennefer oraz Ciri, uratował swoją aparycją oraz zaangażowaniem krytykowaną produkcję. Problem polegał jednak na tym, że dopakowany brytyjski pretty boy w białej peruce nie do końca odzwierciedlał książkowego Geralta, któremu bliżej było do mutanta niż hollywoodzkiego Supermana. Ucierpiała na tym wiarygodność świata: No bo jak znawca uniwersum Andrzeja Sapkowskiego ma uwierzyć w niechęć czarnoskórych wieśniaków wobec ponurego Herkulesa? Zabrakło nie tylko immersji, ale i znajomości literackiego pierwowzoru, gdzie Rzeźnik z Blaviken opisywany był jako żylasty, szczupły “przystojny brzydal”.

Znajomość książek jak się z czasem okazało, była ostatnią rzeczą do odhaczenia dla producentów i scenarzystów. Ci mieli przyznawać wprost, że książek Sapkowskiego nie szanują. Nie do końca wiadomo jednak o co artystom z Netfliksowej łaski chodziło, bowiem wiedźmiński pięcioksiąg i opowiadania jak żadne inne dzieło kultury popularnej wpisuje się w nurt lewicowej wizji świata. Może chodziło o seksizm czy bluzgi? Oh wait, tych w serialu było aż zanadto, gdzie jedno i drugie z powodzeniem odnajdywały się jako typowe serialowe zapychacze. Wiadomo było jednak, że Amerykanie literatury znad Wisły nie zrozumieli, gdyż niuanse z opowiadania “Kraniec Świata” potraktowali nie tyle po macoszemu, co zupełnie reinterpretowali na swój postmodernistyczny sposób.

Kiedy rok temu premierę miał sezon drugi, wiadomo było, w jakim kierunku podąża produkcja. Markę zeszmacono i choć wyrobnicy zdążyli nakręcić sezon trzeci, stanowiący najjaśniejszy punkt serialu Henry Cavill powiedział “stop” i uciekł z tonącego okrętu. Dopiero wówczas fani przejrzeli na oczy i zrozumieli, że korporacja wcale nie uraczyła ich jakąkolwiek wizją artystyczną, a… produktem. Dość powiedzieć, że po dezercji Cavilla angaż na Geralta otrzymał jeszcze większy piękniś – brat tego typka z czerwoną peleryną i młotem w Marvelu. Wcześniej, przed wyczekiwaną katastrofą czeka nas sezon trzeci, gdzie według pikantnych plotek rozpowiadanych przez złośliwców, Jaskier ma odkryć swojego wewnętrznego homoseksualistę. Wpisywałoby się to we współczesną korporacyjną doktrynę umieszczania “reprezentacji” w każdym produkcie. No bo epokę “dzieł” czy “sztuki” mamy już za sobą.

Epicka przygoda? No chyba nie

– Epicka przygoda, 3 rycerzy, elf, krasnolud i człowiek wyruszą do labiryntu downa, aby zabić cyklopa smoka czarnoksiężnika, który jest duchem du*y

I na tym jakże zacnym cytacie można byłoby skończyć opis produktu nazwanego “Rodowód Krwi”. Jest w nim wszak tyle samo sensu, co w fabule, o której opowiadanie to marnowanie czasu naszego i waszego. Historia ta, osadzona na ponad tysiąc lat przed wydarzeniami z książek i właściwej serii miała w zamierzeniu wyjaśnić przebieg tzw. Koniunkcji Sfer oraz czasy ją poprzedzające. Netflix rzucił nam aż siódemkę bohaterów, którzy w jednym kadrze ze swoimi wyuczonymi, groźnymi minami wywołują jedynie uśmiech politowania. Tak castingowego misz-maszu chyba jeszcze nie było. Czego tutaj nie ma: Jest krasnoludzica (grana przez niskorosłą aktorkę), jest czarnoskóra, silna i niezależna elfka, jest elf-wiking w wersji premium-wiedźmin, jest elfi mag – reprezentant Bliskiego Wschodu, jest azjatycka elfka, jest blond elfka i jej elfi kochanek, dla odmiany wiking w wersji dyskontowej. Czyli w gruncie rzeczy Nowy Jork (bądź squat na przedmieściach Berlina) w autorskim świecie fantasy, gdzie wszystko trzymało się względnych ram estetycznych i wewnętrznej spójności bazującej na późnośredniowiecznej-renesansowej Europie.

Już przed premierą panowie i panie malkontenci, niszczyciele dobrej zabawy ośmielający się krytykować super fajną korporację wieszczyli, że z tej mieszanki smacznego bigosu nie będzie. I stała się rzecz niesłychana: Bowiem “Wiedźmin: Rodowód Krwi” to już oficjalnie najgorsza produkcja w historii platformy streamingowej na literę “N”. Oceny rzędu 4/10 (imdb) i 3,3/10 (filmweb) pogodziły wreszcie opłacanych recenzentów i lud subskrybujący. Porażka pseudo adaptacji zakopie na długo całą franczyzę, tym samym utrzymując w mocy klątwę wiszącą nad prozą Sapkowskiego. Gry, które narobiły “mnóstwo smrodu i g*wna” łasemu na pieniądze z góry pisarzowi wciąż pozostaną jedyną zjadliwą adaptacją wiedźmińskiej sagi. Może to i lepiej dla kultury.

ZOBACZ TAKŻE: Henry Cavill był wiedźminem i Supermanem. Teraz zagra w adaptacji Warhammera 40,000

+1
3
+1
6
+1
0
+1
0
+1
0
+1
1
Udostępnij:

Autor

Dariusz Kloch

Koneser dań serwowanych na ostro, najlepiej w okolicznym chińczyku. Zaciągnięty na ten świat w celu harówy za miskę ryżu w charakterze taniej siły roboczej.
Pasjonat sumiennej obserwacji cyrku wokół.

Zobacz również