Apteki przeżywają w ostatnim czasie oblężenie. Chorzy nie mogą się doprosić swoich lekarstw, a rutynowe wypady na zakupy zamieniły się w istne polowanie. Farmaceuci przyznają, że problem ten nie dotyczy wyłącznie Polski. Wszystkiemu winne są przerwy w łańcuchach dostaw.
Apteki są oblegane, a Polacy w poszukiwaniach najbardziej potrzebnych środków medycznych wyjeżdżają ze swoich miejscowości na poszukiwania. Braki zaopatrzenia w punktach farmaceutycznych można zaobserwować w całym kraju. Najbardziej pożądane są środki przeciwcukrzycowe, mukolityczne, na wątrobę i trzustkę. Brakuję również testów diagnostycznych na grypę i wirusa RSV. Zjawisko nabrało na sile przez liczne zachorowania na infekcje wirusowe, które szaleją w okresie przedświątecznym.
– Zwiększona zachorowalność w trakcie ostatnich kilku dni powoduje, że brakuje w aptekach leków, których do tej pory nie brakowało. Myślę tutaj głównie o lekach pediatrycznych i o dawkach pediatrycznych antybiotyków. Tego nam brakuje najbardziej
– tłumaczy doktor Mikołaj Konstanty, prezes Śląskiej Izby Aptekarskiej.
Z brakiem lekarstw mierzy się cały świat
Problem pogłębia brak mobilności niektórych pacjentów. Ci nie mają możliwości wyjechać z dużego miasta, aby poszukać produktów w lokalnych aptekach w małych miejscowościach. Niektórzy chorzy śledzą dostępność leków przez Internet, lecz niestety ten sposób jest abstrakcyjny dla dużej części seniorów potrzebujących pomocy farmakologicznej.
– Pojawiają się takie listy leków jakby zagrożonych brakiem dostępności, ale one są na tę chwilę dla farmaceutów i dla lekarzy
– objaśnia Daria Wielogórska-Rutka, prezes Lubuskiej Izby Aptekarskiej.
Leków potrzebuje cały świat. W trakcie pandemii i wojny na Ukrainie zerwane zostały łańcuchy dostaw, co poważnie ograniczyło dostęp do znacznej części lekarstw, których produkcja odbywa się w fabrykach koncernów farmaceutycznych w Azji, najczęściej w Chinach.
źródło: tvn24.pl