Blizzard nie dogadał się z wydawcą NetEase, swoim chińskim partnerem biznesowym. Obydwaj giganci współpracowali od 2008 roku, od premiery World of Warcraft: Wrath of the Lich King. Ten tytuł oraz pozostałe gry ze stajni Blizzarda miały szansę pojawić się na tamtejszym rynku właśnie dzięki NetEase.
NetEase i Blizzard oficjalnie toczą spór od listopada 2022 roku, kiedy to branża gier dowiedziała się o zatargu między firmami. Dokładne przyczyny zerwania 14-letniej współpracy nie są znane; można jedynie domyślać się, że chodzi o pieniądze lub jak twierdzą informatorzy – kontrolę nad własnością intelektualną firmy z USA. Faktem jest to, że gracze z Chińskiej Republiki Ludowej stracili dostęp do szeregu tytułów, które od lat pozwalały zarabiać Blizzardowi krocie. Amerykański deweloper już rozpoczął poszukiwanie nowego partnera w totalitarnym państwie. Co nie będzie tak łatwym zadaniem, zważywszy na specyfikę lokalnej kultury biznesu.
Blizzard wypędzony z Chin
Blizzard przez lata po macoszemu traktował rynki zachodnie, swoją uwagę poświęcając mniej wymagającym Chińczykom. Prochińska polityka zemściła się na koncernie.
Od wczoraj gry takie jak World of Warcraft, Hearthstone, Warcraft III: Reforged, Overwatch, seria Starcraft, Diablo III i Heroes of the Storm nie są już dostępne w dystrybucji. Tym samym miliony chińskich graczy utraciło na czas nieokreślony (kto wie, czy nie na całe lata) dostęp do swoich ulubionych tytułów. VPN problemu nie rozwiąże: Konta w powyższych grach są ściśle przypisane do chińskiego terytorium, a zmiana regionu na inny umożliwi założenie tylko nowego profilu. Należy mieć na uwadze, że Partia Komunistyczna nie lubi VPN, bowiem utrudniają one inwigilację użytkowników sieci i hamują rozwój biznesu tam, gdzie jest on niepożądany, na przykład wśród “niewiarygodnych” obywateli.
Największą grupą poszkodowanych są gracze World of Warcraft – w Chinach według Sky News ma być ich nawet 3 miliony. Co prawda Blizzard umożliwił swoim klientom “zamrożenie” postaci i postępów, ale dopóki amerykańska korporacja nie dogada się z nowym wydawcą, o beztroskiej grze będzie można pomarzyć.
Simon Zhu, prezydent globalnych inwestycji w NetEase miał stwierdzić:
– Pewnego dnia, kiedy upubliczni się to, co się stało, deweloperzy i gracze zrozumieją, ile szkód może narobić jeden kretyn
– przytacza wypowiedź Sky News.
ZOBACZ TEŻ: Dzieci odprawiły Mszę Świętą w grze Roblox. Ksiądz wprost o zajściu: To jak przespać się z czyjąś dziewczyną
źródło: eurogamer.pl