Tzw. przekop Mierzei Wiślanej nie odgrywa obecnie znaczącej roli gospodarczej, a wszystko z powodu sporu powstałego pomiędzy rządem PiS a samorządowcami z Elbląga. Chodzi o źródła finansowania końcowego etapu inwestycji.
Ministerstwo Infrastruktury nie sfinansowało pogłębienia długiej na 900m drogi wodnej w samym porcie miasta Elbląg, twierdząc, że za inicjatywę tutaj odpowiedzialny jest samorząd. Radni miasta bronią się, wskazując, że grunty pokryte wodami są własnością Skarbu Państwa a organem odpowiedzialnym za administrowanie nimi jest Urząd Morski w Gdyni, a nie elbląski samorząd.
– Więc to państwo powinno wyłożyć pieniądze na dokończenie inwestycji w porcie, a nie obiecywać pieniądze w zamian za większość udziałów
– podkreśla Arkadiusz Zgliński, dyrektor Morskiego Portu Elbląg.
Rząd oferuje sfinansowanie projektu, ale w zamian chce uzyskać większościowy pakiet udziałów w porcie, który aktualnie w całości należy do miasta. Zdaniem władz miasta nie jest to “dżentelmeńskie rozwiązanie”.
Kosztowna atrakcja turystyczna
Obecnie tzw. przekop Mierzei Wiślanej jest jedynie kosztowną (ok. 2 miliardy złotych) atrakcją turystyczną, która ma “przede wszystkim znaczenie symboliczne” – jak zauważył prezydent Duda podczas ceremonii otwarcia tzw. przekopu. Mogą tamtędy przepływać jedynie żaglówki i niewielkie statki o zanurzeniu do 2 metrów.
Według założeń, przekop przez Mierzeję i pogłębienie toru wodnego ma umożliwić wpływanie do elbląskiego portu statków o zanurzeniu do 4,5 metra. Przekop znacząco skróciłby morską drogę pomiędzy elbląskim portem a portami w Gdańsku, ponieważ umożliwiłby ominięcie Cieśniny Pilawskiej, znajdującej się na terytorium Rosji w Obwodzie Królewieckim. Rząd Morawieckiego zakłada, że budowa portu zapewni rozwój gospodarczy Warmii i Mazur.
“Rzeczpospolita” wskazuje jednak, że rządowa inwestycja od początku spotyka się z krytyką. Zarzuca się jej brak uzasadnienia ekonomicznego, przede wszystkim z uwagi na fakt, że z gdańskich terminali kontenery są transportowane pociągami lub tirami poprzez drogę ekspresową S7, a zatem do Elbląga mogą dojechać – jak podaje “Rzeczpospolita” – w ok. godzinę. Ponadto polska flota nie posiada statków odpowiednich do tego rodzaju transportu, a nie można do tego celu wykorzystać barek, ponieważ te kursują po Odrze, są wyeksploatowane i nie nadają się do wpływania na wody Zatoki Gdańskiej.
CZYTAJ TEŻ: Jak Polacy mają przetrwać kryzys? Władza dzieli się pomysłami: “Jeść mniej, jeść taniej”
Źródło: rp.pl