Stanisław Żółtek skomentował oświadczenie wydane przez Centralną Komisję Prawyborczą Nowej Nadziei. Kandydat z Krakowa wnosił o unieważnienie prawyborów w mieście ze względu na złamanie dwóch punktów regulaminu.
Stanisław Żółtek wskazuje na nieprawidłowości, do których jego zdaniem miało dojść w lokalu wyborczym. W opinii uczestnika prawyborów, na miejscu miały wystąpić “dziwne” sytuacje. Chodzi m.in. o wyjęcie z urny większej liczby kart wyborczych niż było podpisów na listach. Stanisław Żółtek donosi także o „materialnym” wynagrodzeniu w zamian za głosowanie na jednego z jego konkurentów.
Stanisław Żółtek: Głosowanie było farsą
Prawybory Nowej Nadziei w okręgu Kraków odbyły się w piątek, 13 stycznia. O “jedynkę” na listach wyborczych do sejmu rywalizowali Stanisław Żółtek. Bartosz Bocheńczak, Radosław Czosnowski i poseł Berkowicz, znany doskonale z promowania i legalizacji narkotyków, ekscesów i happeningów w Sejmie. Prawybory wygrał oczywiście ten ostatni, zdobywając 324 głosy. Stanisław Żółtek zajął miejsce drugie, otrzymując 147 głosów. Pozostali Bocheńczak i Czosnowski zdobyli kolejno 102 i 21 głosów.
Były eurodeputowany złożył do Centralnej Komisji Prawyborczej oficjalny wniosek, w którym zwraca uwagę na nieprawidłowości podczas głosowania:
– Okazało się, że (…) jest już nieokreślona liczba podpisów (nie wiadomo kiedy i przez kogo złożona), a urna wyborcza jest już zamknięta, wypełniona nieokreśloną liczbą wrzuconych do niej (nie wiadomo kiedy i przez kogo) kart do głosowania i nie ma już możliwości jej otwarcia. Ja osobiście przyszedłem 25 minut przed terminem rozpoczęcia prawyborów i ku swojemu zdumieniu zobaczyłem, iż faktycznie trwa głosowanie
– informuje Stanisław Żółtek we wniosku.
Jak wskazuje kandydat, tylko Berkowicz i jego ludzie mieli wcześniejszy dostęp do sali wyborczej oraz do… członków komisji wyborczej. Tutaj Żółtek twierdzi, że nie poznał ani jednego nazwiska ze składu komisji. Co więcej, oficjalnie oddano prawie 600 głosów. Poszkodowany twierdzi natomiast, że do sali przybyło znacznie mniej osób.
– Głosowanie było jedynie farsą
– ocenia kandydat.
Ponadto według Żółtka, z urny wyciągnięto o 11 kart wyborczych więcej niż podpisów na listach, a kartę wydaje się… dopiero po złożeniu podpisu. Kandydat postuluje, aby w ramach uczciwości komisja opublikowała skany spisów wyborczych z imieniem, nazwiskiem i podpisem wszystkich, którzy głosowali w prawyborach.
Centralna Komisja Prawyborcza Nowej Nadziei odrzuciła jednak wniosek kandydata. Organ przekonuje, że wniosek podparty jest „ewidentnie nieprawdziwymi informacjami”. Komisja, zamiast zbadać sprawę, zarzuca również Żółtkowi “brak jakichkolwiek dowodów”. Stanisław Żółtek uważa odpowiedź CKP za absurdalną.
– Nie mamy Pańskiego płaszcza i co Pan nam zrobi?
– kwituje krótko kandydat.
źródło: Nczas