Grzegorz Płaczek ogłosił swój start w prawyborach organizowanych w Nowej Nadziei. Zaangażowany w sprawy społeczne vloger i szef fundacji “Nowe Spektrum” chciałby rozpocząć pracę w Sejmie jako poseł niezależny, wolny od wpływów jakichkolwiek partii. Szansy na dotarcie do milionów Polek i Polaków Płaczek upatruje właśnie w nowej polityce wyborczej ogłoszonej przez Sławomira Mentzena.
Grzegorz Płaczek to twórca kanału #ToSieSamoKomentuje w serwisie YouTube. Ten subskrybuje ponad 84 tysiące odbiorców, a niektóre filmy osiągały nawet kilkaset tysięcy wyświetleń. Nie docierały jednak na “główną” Youtube’a, gdyż vloger nie boi się zadawać niewygodnych pytań, które obnażyłyby rzeczywiste intencje wielkich i potężnych. Na drogę otwartego buntu wstąpił za czasów pandemii, kiedy to rządy zarówno prawicowe jak i lewicowe wespół z korporacjami zafundowały sporej części świata nadzwyczajny kryzys demokracji oraz deficyt podstawowych praw człowieka i obywatela.
Grzegorz Płaczek, artysta zbuntowany
– Kocham mój kraj. Kocham moją Polskę. Nie klękam. Szukam prawdy. Chronię Rodzinę
– mówi o sobie.
Ma żonę, dzieci, za wartość nadrzędną uważa wspomnianą rodzinę. Mieszka na Śląsku, niedaleko Katowic. To własnie z tego miasta startuje jako kandydat niezależny w prawyborach, gdyż jak sam stwierdza, “ma najbliżej”. Chce jednak dotrzeć nie tylko do swoich krajan, ale do pozostałych milionów Polek i Polaków.
Z zawodu jest fotografem, najbardziej specjalizuje się w pstrykaniu zdjęć parom młodym na ślubach. W swojej profesji odnajduje się znakomicie, ma liczne sukcesy na koncie. W 2015 roku otrzymał tytuł „Ślubny Fotograf Roku 2015″ legendarnej w środowisku organizacji Master Photographers International Organization (MPIO). Zdobył również tutuł Międzynarodowego Fotografa Roku – Best Award 2014 IFPF oraz został laureatem Diamentowej Nagrody za zdjęcie „Panna Młoda w Toskanii” na Międzynarodowym Festiwalu Filmu i Fotografii w Singapurze. W 2018 roku zdobył I miejsce w najbardziej prestiżowym konkursie fotograficznym na świecie WPPI w kategorii: “Pan młody – sesja w dniu innym niż ślub” w Las Vegas. W tym samym roku zwyciężył również w kategorii: “Portret Avant Garde” w konkursie SWPP w Londynie. Przed laty, w okresie pandemii był oficjalnym ambasadorem uznanej marki aparatów Nikon.
Płaczek w środowisku otrzymał ksywkę “Moment”. Jak sam stwierdza, istotnym dla niego jest pokazanie tego, czego wiekszość obserwatorów od razu nie dostrzeże. Spojrzenie w głąb dusz obojga zakochanych, wyciągnięcie tego, co skrywają pod zaszklonymi niekiedy oczami. Czyli prawdy. Ta jest istną obsesją artysty zbuntowanego.
– Jako fotograf ślubny staram się dokumentować chwile, emocje, radość, łzy. W głębi serca wiem, że wybrałem najpiękniejszy zawód na świecie. Kocham to, co robię i staram się w tym być najlepszy. Wierzę, że jeden obraz może powiedzieć często więcej, niż tysiące słów. Moje zdjęcia ślubne i fotografia ślubna to sposób na pokazanie tego, co na pierwszy rzut oka ukryte.
– stwierdza.
Fotograf prowadzi regularne warsztaty dla tych, którzy zgłębić tajniki uchwycenia idealnego zdjęcia.
– O moich codziennych zmaganiach z fotograficzną rzeczywistością można przeczytać na moim blogu. Od kilku lat, będąc także Ambasadorem firm Dedolight, Phottix i Microsoft wspieram fotografów w ich rozwoju, prowadząc dla nich warsztaty fotograficzne
– opowiada kandydat w prawyborach Nowej Nadziei.
– Prowadziłem kilkadziesiąt edycji warsztatów dla zawodowców dla Szkoły Obrazu oraz Europejskiej Akademii Fotografii z zakresu fotografii ślubnej, a w latach 2013-2021 prowadziłem warsztaty dla Akademii Nikona z zakresu ślubnej fotografii reportażowej oraz edycji zdjęć
– opowiada z nieskrywaną pasją Grzegorz Płaczek.
Szukając prawdy. Fundacja Nowe Spektrum
Sam nie ma problemu ze znalezieniem się po drugiej stronie kamery. Nie boi się występować, nie ma nic do ukrycia. Jest transparentny w tym, co robi. W przeciągu kilku lat, liczba materiałów na jego kanale idzie w setki. Wcześniej w roli eksperta od trendów fotografii ślubnej bywał w programach takich jak “Dzień dobry TVN”, “Pytanie na śniadanie” czy “Studio Weekend w Polsacie”. Pojawiał się jako gość także w zagranicznych programach telewizyjnych. Obycie przed kamerą ma opanowane, a w polityce to podstawa: Widzowie to na ogół wyborcy, a ci są czujni i często nie wybaczają nawet drobnego potknięcia. Płaczek nie chce jednak być jak tamci, jak zdyscyplinowani, wyuczeni w kłamstwie zawodowi krawaciarze ze spopularyzowanej w “antysystemie” “Bandy Czworga”, czyli największych ugrupowań na zmianę wymieniających się władzą. Te jego zdaniem, tworzą “patologiczny system”, który zamiast pomagać obywatelom, gnębi ich i odbiera smak życia.
– Mam dosyć brudnej polityki, nielogicznych decyzji, burzenia tego, co codzienną pracą staramy się budować. Szukam prawdy ponad podziałami. Pełen obaw postanowiłem, przy wsparciu mojej żony Ali, powalczyć. Nie jest to łatwa i prosta dla mnie decyzja. W ostatnich miesiącach kierowana przeze mnie Fundacja Nowe Spektrum pomogła realnie ponad 700 osobom. Ale z mandatem poselskim będę mógł walczyć sprawniej… z patologicznym systemem
– przyznaje Grzegorz Płaczek.
Jego Fundacja Nowe Spektrum to próba przywrócenia nadziei Polakom. Organizacja bierze udział w setkach przeróżnych inicjatyw: Podczas marszy wolnościowych w całej Polsce Fundacja Nowe Spektrum rozdaje uczestnikom bezpłatnie tysiące flag i polskich symboli narodowych. Flaga i godło państwa za darmo to jednak początek, bowiem nie samą symboliką człowiek żyje. Płaczek chce uszlachetnić społeczeństwo szlachetnymi czynami: Od działalności charytatywnej poczynając, przez fundowanie stypendiów uzdolnionym uczniom, poprzez realną walkę z państwowymi patologiami i wybudzaniem ludzi z “Matrixa”.
– Szukając prawdy, złożyłem ponad 400 pism do urzędów administracji publicznej. Fundacja pomogła setkom Polaków, którzy stali się ofiarami segregacji sanitarnej. Wsparliśmy wiele zbiórek osób, które z podniesionym czołem walczą o „normalność” w Polsce
– wskazuje niezależny kandydat na posła.
– Moja inicjatywa i założenie przeze mnie Fundacji Nowe Spektrum to prosta próba dotarcia do Polaków i zachęcenia ich do aktywności oraz świadomego budowania przyszłości naszej Ojczyzny. Bez polityki, bez krytyki! Wystarczy, żebyśmy my wszyscy na co dzień dbali o siebie, niezależnie od tego, czy dopiero uczymy się chodzić, czy jesteśmy już w jesieni życia
– streszcza swoją działalność Płaczek.
Porównanie do legendarnego “Matrixa” nie zostało użyte na wyrost: Orędownik prawdy pragnie ją nieść do każdego miejsca w kraju. Tylko wówczas jego zdaniem, uda się “obudzić” Polki i Polaków z letargu, który zafundowała im grupa trzymająca władzę.
– Staramy się dotrzeć z prawdą do Polaków… Pojawiamy się w dużych miastach Polski z prostym przekazem, aby obudzić, a co najważniejsze – zaangażować Polaków do walki. Od lat jesteśmy oszukiwani i rozkradani. Czas temu się przeciwstawić
– zagrzewa do boju niezależny kandydat na posła RP.
Niezależny poseł
Jego książka to bestseller. Tytuł wprost nawiązuje do nazwy kanału. Fotograf jak sam stwierdza, nigdy nie przypuszczał, że napisze blisko trzysta stron, wydrukuje i jeszcze wyda. Do uzewnętrznienia skłoniła go sytuacja w kraju, która diametralnie odbiegła od rzeczywistości sprzed 2020 roku. “#ToSieSamoKomentuje” stanowi swoisty pamiętnik zwykłego Polaka, któremu bokiem wyszła lansowana “nowa normalność”.
– Książka to zbiór dat, instynktownych refleksji, liczb, politycznych kłamstw, dokumentów i, co najważniejsze, faktów
– opisuje swoją pracę Płaczek.
Dochód ze sprzedaży przy akceptacji dyrektor Szkoły Podstawowej w Kobiórze Pani Beaty Witańskiej, Płaczek postanowił przekazać dla najbardziej uzdolnionych uczniów gminy, w której mieszka.
Kandydat nie obiecuje gruszek na wierzbie i nie zrobi nam “lepiej” niż tamci. Płaczek nie ukrywa, że aby podejmowane przez niego działania przyniosły owoce, potrzebuje ogrodników. Do “zasadzenia” niezależnego posła na Wiejskiej brakuje głosów tych, których Płaczek oraz jego transparentność przekonuje.
– Wiem, że 04.02.2023 r. na prawybory do Katowic przyjadą wolni Polacy, którzy (także wychodząc ze strefy swojego komfortu) będą podróżować z wielu zakątków Polski, aby… oddać na mnie głos. Dziękuję każdemu z Was za każde wsparce! Tylko tak możemy sięgnąć po mandat poselski. Walczymy o każdy głos, aby wprowadzić ostatecznie do sejmu niezależnego przedstawiciela ruchów wolnościowych w Polsce. Czy to się uda, zależy od Polaków. Ja ze swojej strony stanąłem do walki – czas na Wasz ruch
– przyznaje uczciwie.
Płaczek wskazuje, że system wyborczy w Polsce to absurd. Choć na ogół używa bardziej dyplomatycznych sformułowań, w jego opinii demokracja w Polsce nie działa poprawnie, gdyż listy wyborcze układają bossowie partyjni. Warunkiem koniecznym do otrzymania mandatu posła w Sejmie jest więc przynależność do któregoś z ugrupowań.
– To właśnie prezes partii i osoby, które nią rządzą decydują, kto jest przysłowiową „jedynką” na liście w wyborach. W ten sposób partia decyduje o tym, kto ostatecznie powinien zostać posłem. Tak działa PiS, KO, Polska2050, SLD, Solidarna Polska, etc. Tak działają partie. Brzydzę się tym. „Jedynka” na liście ma ogromną moc, zatem lojalność wobec wodza partii… popłaca. Patologiczny system działa w ten sposób od lat. Nie jesteś w partii lub krytykujesz wodza? Odpadasz. Dlatego pojedynczy posłowie siedzą cicho i zawsze wspierają lidera. Inaczej szanse na kolejną kadencje są niemal znikome
– ocenia gorzko Grzegorz Płaczek.
Z quasi-totalitarnego, przywodzącego na myśl epokę słusznie minioną, sposobu usadzania posłów w Sejmie wyłamała się odrobinę Konfederacja. Ale ta i zaprezentowane przez nią rozwiązanie, choć Płaczek zamierza wykorzystać szansę Nowej Nadziei, nie do końca przyszłego niezależnego posła satysfakcjonują.
– Pomysł na prawybory według Mentzena nie do końca przypadł mu do gustu. Oczywiście i tutaj dochodziło i dochodzi do sytuacji, ze niekoniecznie „najsprawniejszy lokalny działacz” otrzymuje „jedynkę”. I to trzeba wyraźnie powiedzieć – „jedynka” na liście wyborczej była i jest zarezerwowana (także przypadku Konfederacji) raczej dla kolegi partyjnego. I to moim zdaniem nie jest fair. Niech rzuci kamieniem ten, kto nie widzi takich przypadków. Znam osoby, które sprawdziły się w ostatnich latach w walce z systemem i ostatecznie nie będą „jedynkami”, pomimo, że biją na łeb i szyję innych kontrkandydatów. Moim zdaniem kandydaci, którzy walczą z systemem powinni wspólnie sobie pomóc, ponad podziałami – na Pomorzu, na Śląsku, itp. System rozkrada nam Polskę. Stoję z Wami wyprostowamy mówiąc głośne: NIE!
– oświadcza Płaczek, zabiegając o głosy wszystkich tych, którzy obserwują prawybory.
ZOBACZ TEŻ: Kaczyński dopiął swego i zniechęcił kobiety: Dwie trzecie Polek nie zamierza mieć dzieci. Nie i koniec