Posłowie Konfederacji zorganizowali konferencję prasową, podczas której poruszyli temat elektrowni jądrowej w Polsce. Jej zbudowanie ogłosiła formacja rządząca. Polityk ma jednak sporo wątpliwości, co do realizacji całego projektu.
W czasie dwunastu lat wydano blisko 1 miliard złotych na inwestycję, która wciąż jest dopiero w powijakach. Po ośmiu latach rządów PO-PSL i siedmiu latach rządów PiS-u, dopiero mówi się o konkretnych decyzjach.
– Szczęść Boże i daj Boże, żeby się to wszystko ziściło! Żeby już w następnej, już czwartej dekadzie dwudziestego pierwszego stulecia Polska znalazła się w strefie komfortu, bezpieczeństwa energetycznego, kiedy czerpalibyśmy jako czystą energię z atomu – grzmiał poseł Konfederacji Grzegorz Braun.
Konfederacja jako jedyne ugrupowanie mówiła o budowie elektrowni jądrowych w naszym kraju już w 2015 roku. Poseł Grzegorz Braun przypomniał o tym bez ogródek.
– Mówiliśmy o tym w naszych kampaniach. Ja jeszcze w 2015 roku w kampanii prezydenckiej osobiście wyrażałem entuzjazm w podejściu do nowoczesnych technologii. Urządzaliśmy posiedzenia zespołów parlamentarnych – uświadamiał poseł.
W środę rząd przyjął uchwałę, zgodnie z którą zostanie wybudowana pierwsza polska elektrownia atomowa w technologii Westinghouse. Pierwszy blok stanie w północnej Polsce do 2033 roku. Ponadto rozważa się tereny: Lubiatowo-Kopalino w gminie Choczewo oraz Żarnowiec na terenie gmin Krokowa i Gniewino.
Pierwszą elektrownię jądrową w Polsce wybudują Amerykanie.
– Trzy reaktory będą miały moc prawie 4 GW, co pokryje zapotrzebowanie ok. 12 mln gospodarstw domowych – poinformowała ostatnio minister klimatu i środowiska Anna Moskwa.
Dodała, że w 2026 roku zacznie się budowa pierwszej elektrowni atomowej, a już w 2033 roku, jak podkreśliła, “będziemy mieli pierwszy reaktor i pierwszą produkcję prądu z tego źródła. Co dwa lata będzie powstawał kolejny reaktor”.
źródło: YouTube.com / wp.pl