Wiadomo, że w związku z potencjalnym zagrożeniem wybuchem służby musiały ewakuować z gdańskiego lotniska 600 osób. Źródłem niepokoju okazał się pozostawiony bez opieki plecak. Straż Graniczna postanowiła sprawdzić jego zawartość, wyznaczając wstępną strefę bezpieczeństwa. Na miejscu zjawili się pirotechnicy.
Do sprawy odniósł się Tadeusz Gruchalla z Morskiego Oddziału Straży Granicznej, który powiedział, że funkcjonariusze SG otrzymali doniesienie o pozostawionym samotnie pakunku, po który nikt się nie zgłosił.
Tajemniczy plecak na lotnisku
Czarny plecak wzbudził wiele wątpliwości służb. Zdecydowano więc o ewakuacji 600 osób i sprawdzeniu jego zawartości. Komunikaty o bagażu, który pozostał bez opieki, nie dały żadnego rezultatu. Wówczas dyżurny operacyjny wydał decyzję o ewakuacji podróżujących. Terminal musiało opuścić 600 osób. Pirotechnicy sprawdzili bagaż i okazało się, że jest on bezpieczny. W środku znajdowały się jedynie rzeczy osobiste.
To już trzecie w tym roku na gdańskim lotnisku działania tego typu. Za każdym razem chodziło o samotny bagaż bez właściciela.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Kaczyński chciał mu podać rękę, a ten go olał. Senator PO wyjaśnił, dlaczego tak postąpił
źródło: PAP / podroze.dziennik.pl
