– Nie wierzę, że nikt nic nie widział i nie słyszał cierpienia Kamilka. Kiedy odwiedzam swoich oparzonych pacjentów w ich domach, to najbliżsi mówią, że słyszą ich ból – powiedziała Jolanta Golianek, psychotraumatolog, specjalizujący się w chorobie oparzeniowej.
Ekspertka przyznała, że to bardzo mało prawdopodobne, by ktoś nie widział cierpienia 8-letniego Kamila z Częstochowy. Dodała, że doskonale rozumie, jaki to ból, ponieważ sama była ofiarą poparzenia. Golianek zapaliła się w czasie dokładania drewna do kominka, a jej życie później nigdy nie było takie samo.
– Miałam oparzone 30 proc. powierzchni ciała – głowa, szyja, ucho, cała klatka piersiowa, prawa dłoń i nogi – opowiedziała.
Ekspertka: Wiem, jak chłopczyk cierpiał
Kobieta wyznała, że po tym okropnym wydarzeniu odwrócili się od niej znajomi, a ona sama zmagała się z depresją. Po dłuższym czasie, gdy stanęła na nogi założyła Fundację Poparzeni.
Terapeutka opowiedziała, że człowiek, który doznał poparzenia, odczuwa ogromny ból, który rzadko łagodzą leki.
– W którymś momencie organizm uodparnia się na lekarstwa, a lekarze nie mogą dawać większych dawek, ponieważ jest to niebezpieczne. Więc boli dalej. Leży się w szpitalu miesiącami i chęć do życia mija – mówiła psychotraumatolog.
– Skóra po oparzeniu już się nie rozciąga, jest bardzo sucha, trzeba ją intensywnie natłuszczać, tworzą się przykurcze w miejscach, gdzie ciało się zgina – szyja, pachy, łokcie. Zimą skóra pęka, latem niemiłosiernie swędzi – dodała terapeutka.
Jak przyznała, cierpiący pacjenci decydują się na terapię dopiero wtedy, gdy sięgają samego dna i nie są w stanie poradzić sobie ze sobą.
– Wtedy dochodzą do wniosku, że albo kończą ze sobą, albo zaczynają coś robić, bo już nie mogą wytrzymać. Bardzo często mają myśli samobójcze – podkreśliła Golianek.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Zmiany w “Nasz nowy dom”. Elżbieta Romanowska przyznała, że jest przerażona
źródło: PAP / Onet