Były prezydent Lech Wałęsa nie przestaje użalać się na swój los. Noblista wyznał, że inflacja i wysokie ceny od pewnego czasu go dobijają. Stwierdził, że przez aktualną sytuację przypadają mu mniejsze racje żywnościowe.
Lech Wałęsa w rozmowie z portalem o2.pl powiedział, że na szczęście to jego żona robi zakupy, a on sam nie musi patrzeć na drożyznę w sklepach.
– Cieszę się, że nie muszę oglądać tych kolosalnych kwot za produkty, które leżą na sklepowych półkach. Niemniej to z mojej kieszeni są one kupowane – przyznał polityk.
Lech Wałęsa ma już dosyć
Były prezydent nie ukrywał, że ostatnio dostaje “znacznie mniejsze porcje do zjedzenia na śniadania, obiady i kolacje”.
– Żona zabiera mi wszystko i wydaje na swoje potrzeby. Nie wspomnę już o prezentach dla dzieci. Im też pomagam. Muszę, bo tego oczekują. Jak mówi popularne przysłowie: „Kto ma pszczoły, ten ma miód, kto ma dzieci, ten ma trud – skwitował.
Polityk obawia się, że jeżeli tak dalej pójdzie, to jego sytuacja pogorszy się na tyle, że wróci do kryzysu z czasów pandemii.
– Przez lockdowny nie mogłem wtedy wyjeżdżać za granicę. Nie zarabiałem na moich wykładach. Zdaję sobie sprawę, że jeszcze różnie może być. W Polsce niczego nie da się przewidzieć. Może za chwilę znów zostanę bez grosza – powiedział Wałęsa, który w niedawnym wywiadzie dla “Wprost” zapewniał, że chętnie udałby się ze swoimi wykładami do Stanów Zjednoczonych.
– Tam trudno się dostać, bo w Białym Domu wykładów nie chcą – oni tam głównie mówią, mniej słuchają – zaznaczył smutny Wałęsa.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Prezydent Joe Biden lada moment w Polsce. Znamy szczegóły tej wizyty
źródło: Onet / o2.pl